O ważnych sprawach z wicemarszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim.

280-001Wszystkie złożone przez Tuska obietnice miały chyba na celu skonsolidowanie partii i klubu, nic więcej. 

 

 

 

Jak ocenia Pan tzw. expose premiera ?


S.K. W wystąpieniu Tuska widać było zmęczenie, zniechęcenie, ale to co najistotniejsze, absolutny brak wiary. Mówił bez przekonania, bez zapału i bez konkretów, jakby się wypalił.
Nie było ani słowa o złożonych wcześniej obietnicach wyborczych. Premier obiecała podatek liniowy, a zamiast tego podwyższył podatki, zapowiadał likwidację NFZ i słowa nie dotrzymał. Nie mówiąc już o budowie autostrad... Przemilczał newralgiczny temat służby zdrowia, która po pięciu latach zarządzania przez PO i PSL znajduje się w katastrofalnym stanie. Wszystkie złożone przez Tuska obietnice miały chyba jedynie na celu skonsolidowanie partii i klubu, nic więcej. Natomiast ekonomiści zastanawiają się skąd wziąć na to wszystko pieniądze. Premier rzucał pomysłami jak z kapelusza, tylko że państwa na to nie stać. Po tym wystąpieniu najbardziej martwi fakt, że PO z PSL planują dalej zadłużać nasze państwo. Pytanie tylko, kto będzie te długi spłacał?


Tak zwane expose premiera obnażyło jego słabość. W tej sytuacji nie ma już wątpliwości, że profesor Gliński jest realnym, bardzo dobrym i co najważniejsze eksperckim kandydatem na premiera. Tak samo uważa 43% społeczeństwa, które według badań TNS Polska, popiera rząd prof. Glińskiego i uważa, że powinien objąć stery rządów w Polsce.

 

Koalicyjne PSL boi się o przyszłość rządu i szuka ewentualnych sojuszników?


S.K. Myślę, że koalicja nie ma się najlepiej, bo jak może być dobrze jeśli premier do ostatniej chwili nie informował wicepremiera swojego rządu, Waldemara Pawlaka, o decyzjach w sprawie budżetu? Widać, że są tąpnięcia w koalicji skoro Pawlak wychodzi do opozycji i chce rozmawiać. Może to czysto pijarowskie zagranie, może próba utorowania sobie ścieżki pod ewentualną przyszłą koalicję, a może zwykła troska o ważne sprawy ? Chce wierzyć, że to ostatnie, choć politycy PSL musieli się mocno tłumaczyć z kolejnych niewygodnych doniesień medialnych. Najpierw słynna afera taśmowa, a ostatnio sprawa „zielonego imperium", która pokazała jak członkowie PSL zatrudniają rodziny i najbliższych na ważnych stanowiskach, często bardzo dobrze wynagradzanych. Wizerunek tej partii mocno ostatnio podupadł i premier Pawlak wiedział, że trzeba coś zrobić żeby go naprawić.

 

A jaki jest wizerunki PSL-u w Pana gminie, Nowym Mieście nad Pilicą?


S. K. Oficjalne opinie, wyrażane przez samych polityków PSL-u są bardzo dobre, a wręcz idealne. Niestety te nieoficjalnie i mówione szeptem przez wielu mieszkańców wręcz odwrotne. Sam również nie mam najlepszych doświadczeń...Chociażby sprawa mojego biura. Wynająłem pomieszczenie od gminy, kiedy burmistrzem był jeszcze pan Jerzy Markiewicz, z zastrzeżeniem, że umowę będzie można przedłużyć i tak też się stało. Później, kiedy nie było już obowiązku umownego, burmistrz z PSL – u, Barbara Gąsiorowska odmówiła. Odczuwam to jako zwykłą złośliwość, bo do dnia dzisiejszego lokal przy Placu Błogosławionego Honorata Koźmińskiego stoi niezagospodarowany. Rażą stare i puste okna w centrum miasta. Tak przynajmniej płaciłem czynsz, który trafiał do budżetu miasta... Jak dla mnie jest to taka typowa dla PSL-u lokalna wojenka z tym, że ja absolutnie nie angażuję się w nią, a swoją energię poświęcam ważniejszym sprawom.
Musiałem zmienić siedzibę i choć w tak nieprzyjemnych okolicznościach, to zmiana jest na lepsze. Mamy ładny lokal, w centrum miasta przy ul. Szerokiej, do którego przychodzi wielu mieszkańców, także z okolicznych gmin i miejscowości. Korzystając z okazji serdecznie zapraszam czytelników „Jabłonki". Lokal jest czynny od poniedziałku do piątku. Organizujemy również spotkania otwarte i pojawiają się nowe osoby, również dużo młodych, co bardzo mnie cieszy. Coś się zmienia. Ludzie nie boją się już mówić, że popierają PiS, nie boją się odwiedzać naszych biur. Jest coraz więcej optymizmu.

 

Stanisław Karczewski

Wicemarszałek Senatu RP